Rozdział 6
- No to o co chodzi? - spytałam Jake-a kiedy byliśmy w miejscu gdzie nie chodziło za dużo uczniów.
- Jak to o co chodzi? Spotykasz się z Luke-iem! O to chodzi. - powiedział zdenerwowany.
- No i co z tego? Tak chodzę z Luke-iem i to jest moja sprawa! Ty masz swoje życie, swoich przyjaciół i swoją dziewczynę więc odczep się ode mnie! - wygarnęłam mu to prosto w twarz chociaż połowa mnie wcale tak nie myślała. Miałam już wracać do stołówki ale Jake mnie zatrzymał.
- Alissa, czekaj! - powiedział już trochę bardziej opanowany.
- No co znowu?
- To wszystko nie tak. Wiesz że coś do ciebie czuję. Kiedy pierwszy raz cię zobaczyłem, wiedziałem że nie jesteś zwykłą dziewczyną. A teraz nie udawaj że ty nie czujesz tego sa...
- Czy ty w ogóle siebie słyszysz? - przerwałam mu. - Teraz gadasz mi o jakiejś wielkiej miłości a przedtem byłeś jakoś zainteresowany Holly. Więc nie wciskaj mi żadnego kitu bo i tak w to nie uwierzę.
- Tylko że prawda jest taka że... Holly wcale nie jest moją dziewczyną. - powiedział z głową skierowana w dół.
- Ile razy ja mam ci powtarzać? Ja nie jestem małą dziewczynką i nie mam pięciu lat. I zgadnij co. Nie rzucę ci się teraz w ramiona i nie powiem że na to czekałam. A teraz powiedz mi dlaczego niby miałabym ci uwierzyć, co? - czy on naprawdę myślał że jestem aż tak naiwna?
- Może dlatego bo Holly jest za to wszystko odpowiedzialna. Wtedy kiedy spotkaliśmy się na grillu, pamiętasz? Holly powiedziała że jesteśmy razem ale ja wtedy nie wiedziałem o co jej chodziło więc nic nie mówiłem. Potem kiedy poszłaś do domu, spytałem się jej dlaczego tak powiedziała.Wtedy nastała chwila ciszy a ja już wiedziałem o co chodzi. Holly była kiedyś we mnie zakochana ale ja nie odwzajemniłem tego uczucia. Teraz widziała w tobie konkurencje. - nie wiedziałam co w tedy powiedzieć. Nie miałam zielonego pojęcia czy mam mu wierzyć czy nie. Z jednej strony nie wydawało mi się żeby Jake w tej chwili kłamał, a z drugiej ta historia wydawała się być taka banalna.
- W takim razie dlaczego nadal się z nią przyjaźnisz? - spytałam z ciekawością.
- Zawsze się przyjaźniliśmy a ona już zrozumiała że nigdy nie będziemy razem. - nie zgodziłabym się z nim. Jeżeli Holly próbowała zbliżyć się do Jake-a już drugi raz, odważy się zrobić to i trzeci raz. Chociaż o tym wiedziałam, nie miałam zamiaru mówić tego Jake-owi bo nie chciałam kolejnej kłótni.
- Więc teraz mi już wierzysz? - spytał z przekonaniem.
- Uwierzę ci jeżeli usłyszę te same słowa od Holly. Nie chcę tego przeciągać więc spotkajmy się dzisiaj po szkole w tym domku w lesie. - nie czekając na odpowiedź Jake-a, poszłam prosto na następną lekcje. Słyszałam że Jake mówił coś jeszcze kiedy odchodziłam ale nie zwracałam na to uwagi. Powiedziałam to co miałam powiedzieć a Jake miał to po prostu zrobić. Zabrać ze sobą Holly a to co dalej się stanie, zostawić mnie. Wiem, zgrywam teraz twardą ale tak naprawdę nie umiałabym się gniewać na Jake-a tak czy siak. Jest dla mnie ważną osobą w moim życiu chociaż nie znam go dość długo. Tak, to bardzo dziwne.... tak samo dziwne jest to że Luke jest dla mnie tak samo ważny...
Następne lekcje mijały dość szybko. W końcu usłyszałam ostatni dzwonek. Byłam trochę zdenerwowana spotkaniem z Holly i Jake-iem chociaż wcześniej tego nie pokazywałam. Wyszłam ze szkoły, kierując się prosto w głąb lasu. Mijając kolejne drzewa, zastanawiałam się jak mam zacząć tę rozmowę. Kiedy stałam już przed drewnianymi schodkami, spojrzałam w górę i w tym momencie zapomniałam wszystko co planowałam pięć sekund wcześniej. Teraz nie mogłam się już wycofać. Wyglądało by to bardziej na to że to ja jestem tą osobą która nie umie dochować obietnicy a nie Jake. Wzięłam głęboki oddech i skierowałam się schodkami na górę. Holly i Jake już na mnie czekali. Siedzieli w ciszy z głowami w dół. Było widać że tego żałowali. Niby nie było to nic wielkiego bo przecież teraz jestem z Luke-iem... chyba jestem.
- Więc... czy Jake mówi prawdę? - zaczęłam. - Bo rozumiem że ci już wszystko wytłumaczył.
- Tak to prawda. To wszystko moja wina. Ja to wszystko wymyśliłam. Jake nie jest moim chłopakiem... i nigdy nie był. - było widać że zaraz się rozpłacze ale Jake widocznie tego nie widział. Ciągle mówiła z głową w dół i mogłam wyczytać z jej twarzy że była smutna. Wiedziałam że teraz nie chodzi o mnie o i o to że mnie oszukała. Chodziła o Jake-a. Ona nadal go... kochała. Byłam tym zdenerwowana. Ale kto by nie był?
- Mogę już iść? spytała Holly która nie czekała na odpowiedź i szybko skierowała się ku wyjściu.
- Jake-a możesz okłamywać i wciskać mu kity że już go nie kochasz ale mnie nie oszukasz. Nie da się tak po prostu od kogoś odkochać. Wiesz to. prawda? - powiedziałam do niej cicho (tak żeby Jake nie usłyszał) kiedy miała już wychodzić. Nic nie odpowiedziała tylko zatrzymała się na chwile a po jej policzku spłynęła łza. Przełknęła ślinę i odeszła a ja zostałam z Jake-iem sam na sam.
_________________________________
Hej wszystkim! W tym rozdziale wyjaśniłam już sprawę Jake-a i Holly więc proszę o waszą opinie na ten temat;) Przepraszam za to że ten rozdział jest taki krótki. Nawet nie wiem dlaczego ale mam nadzieje że i tak wam się spodobał. Obiecuję że w następnym rozdziale będzie więcej Jessici i Luke-a. To macie już gwarantowane ale teraz smutna wiadomość(jak dla mnie). Niestety następny rozdział nie pojawi się tutaj za tydzień bo wyjeżdżam na wakacje na trzy tygodnie. A zgadnijcie dokąd? Nie gdzie indziej jak do Polski! Nie jestem głupia jakby co po prostu mieszkam za granicą, hehe :D Strasznie się cieszę z wyjazdu ale oczywiście będę tęsknić za pisaniem tego bloga:) Kiedy tu wrócę(dokładniej 25 sierpnia), następny rozdział będzie już gotowy więc dodam go jak najszybciej :) A i dziękuję za komentarze i wejścia pod poprzednim rozdziałem! Pa;)
Katie♥
Przyjemnie się czyta,ladnie napisany rozdział , nie mam żadnych wątpliwości - rozdział zajebisty !
OdpowiedzUsuń[http://not-always-colorful.blogspot.com/]
Super. Podoba mi się. Czekam na dalszy ciąg, informuj mnie o nn :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę xxx
http://one-direction-and-ammie.blogspot.com/
Świetny rozdział. ;)
OdpowiedzUsuńu mnie nowy post, zapraszam.
Fajny rozdzial;d i ciesze sie ze wreszcie jest wyjasniona sprawa z Jakem i Holly;d teraz czekam na to co dalej sie bedzie dzialo;p
OdpowiedzUsuńA gdzie jedziesz dokladniej do tej Polski?;> hahaha xD
http://urealizbe.blogspot.com/
Do Lublina ;)
UsuńPewnie, że się podobał. Wiele się wyjaśniło. Tylko teraz Alissa będzie w kropce. Jejku, nie życzę czegoś takiego nikomu... No i żal mi Holly. Biedna dziewczyna. Mam nadzieję, że jej też się jakoś ułoży.
OdpowiedzUsuńA więc życzę udanych wakacji w Polsce :)
Dziękuję;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńŚwietne ( jak zwykle zresztą) Trochę krótkie - niestety. CZekm z niecierpliwością na nn :) Pozdrawiam,
OdpowiedzUsuńhttp://beginning-of-the-endd.blogspot.com/
U mnie nowy jakbyś była zainteresowana :)
Usuńhttp://beginning-of-the-endd.blogspot.com/
Ufh, no szkoda, szkoda że cię tak długo nie będzie. Zapraszam na mojego nowego bloga :)
OdpowiedzUsuńhttp://beginning-of-the-eend.blogspot.com/
Bardzo mi się podoba, jak zawsze! Piszesz interesująco, intrygująco, lekko i przyjemnie ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę miłych wakacji, a kiedy wrócisz zapraszam na siódmy rozdział:
marsz-mendelsona.blogspot.com/
WRÓCIŁAŚ, WRÓCIŁAŚ, WRÓCIŁAŚ! Czekam z niecierpliwością kiedy coś dodasz ;))
OdpowiedzUsuńTymczasem zapraszam do mnie na nowy fragment:
marsz-mendelsona.blogspot.com/