Rozdział 5
Szliśmy tak w głąb lasu nie rozmawiając do siebie. Może to zabrzmieć dziwnie ale poczułam z nim taką samą więź jaką miałam z Jakiem. Tylko że to było coś innego. My nie potrzebowaliśmy słów. Potrzebowaliśmy tylko swojej obecności. To znaczy nie wiem jak on ale ja tak czułam. A teraz chciałam puknąć się w głowę na myśl że podobają mi się dwa chłopaki naraz. Przecież to głupie. Ja jestem głupia.
- Przepraszam, nawet nie zapytałem cię jak masz na imię. Więc? - przerwał ciszę którą nie nazwałabym niezręczną.
- Alissa. A ty? - zapytałam
- Luke. - odpowiedział a ja uśmiechnęłam się. Nawet nie wiem dlaczego. Jego imię wydawało się takie... miłe? Tak, teraz już jestem pewna. Zwariowałam na maxa.
- A do jakiej szkoły chodzisz? - znowu zadałam pytanie i poczułam się przez to trochę dziwnie ale przecież chciałam się tylko o nim trochę dowiedzieć.
- Do tej samej co ty. - powiedział po czym cicho się zaśmiał.
- To nie możliwe, przecież nigdy cię nie widziałam. Chowasz się czy co? - powiedziałam z rozbawieniem.
- Po prostu jestem nie zauważalny.
- Nie powiedziałabym. - powiedziałam spoglądając na jego wygląd. Miał na sobie czarne rurki, biały podkoszulek który podkreślał jego mięśnie, buty za kostkę i czapkę założoną na bok. Jego włosy były idealnie ułożone a jego zapach? Można było wyczuć jego perfumy na kilometr. Nawet powiedziałabym że nałożył ich za wiele. O wiele za wiele.
- Nie przesadzaj i poopowiadaj mi trochę o sobie. Dlaczego tutaj przyjechałaś? - zapytał zmieniając temat.
- Więc tak. - zaczęłam - Kiedyś kiedy byłam jeszcze mała, mieszkałam tutaj. Ja i moi rodzice byliśmy tutaj bardzo szczęśliwi. Aż to czasu kiedy rodzice dostali pracę w Los Angeles i zostali prawnikami. Od tego czasu wszystko się zmieniło. Nie poświęcali mi już tak dużo czasu jak wcześniej. Dla nich liczyła się tylko praca i dobre wykształcenie. Kiedy przeprowadziłam się z nimi do Los Angeles, oczywiście musiałam zmienić szkolę. Nie polubiłam tamtych uczniów ani nauczycieli. Jakoś nie mogłam się tam odnaleźć. Wtedy rodzice zauważyli że uczę się gorzej niż poprzednio i postanowili mnie tutaj znowu przysłać. Mieszkam z moją babcią i mam z nią lepsze kontakty niż z rodzicami. A tak ogólnie to nie jest jakoś kolorowo w moim życiu.
Kiedy skończyłam opowiadać mu streszczoną historię mojego życia, Luke przez chwile nic nie mówił. Obawiałam się że przestraszył się tego że od razu mu tak o wszystkim opowiadam.
- Mogę cię tylko pocieszyć tym że inni ludzie mają gorzej. - powiedział po chwili.
- Na przykład kto? - zapytałam bo naprawdę chciałam się tego dowiedzieć.
- Na przykład ja. - powiedział za smutkiem na twarzy a mi zrobiło się strasznie głupio.
- Przepraszam. - powiedziałam cicho z głową w dół.
- Nic nie szkodzi.
- Chcesz mi o tym opowiedzieć. - nie wiem dlaczego wyszło mi to z ust ale czułam że potrzebuje się wygadać.
- Tak naprawdę nie ma co za dużo opowiadać. Moim rodzice rok temu zginęli w wypadku samochodowym. Jechali z pracy a wtedy nagle nadjechał tir a koniec już możesz sobie dopowiedzieć. - po tych słowach zrobiło mi się słabo. Moje serce mnie bolało. Tak samo to odczuwałam jak Luke. Chociaż nie mówił o tym za długo, to i tak nie mogłam uwierzyć w to że tak wspaniała osoba jak on, mogła stracić osoby które kochała. Widziałam że Luke już powstrzymuję się od płaczu. Nie wytrzymałam i jak najszybciej do niego podeszłam po czym przytuliłam go z całej siły.
- Nic się nie martw. - powiedziałam nadal przytulając się do niego, czując ciepło jego ciała - wiem że już nic nie da się zrobić ale wiedz że ja zawsze tu będę i wiedz że zawsze możesz na mnie liczyć.
Chłopak nic nie mówił tylko przytulił mnie jeszcze mocniej a po moim policzku poleciała łza. Staliśmy tak wtuleni w siebie w głębi lasu. Sama nigdy nie odważyła bym się tam pójść. Była już noc więc las był praktycznie czarny. Nagle chłopak powoli odsuną się ode mnie.
- Dlaczego ty musisz być tak cholernie wspaniała? - zapytał po czym namiętnie mnie pocałował. Nie spodziewałam się tego ale nie zaprzeczałam bo sama tego chciałam. Przy nim czułam się taka bezpieczna. Nic ani nikt nie mógł zepsuć tego momentu. Jego ciepły oddech rozgrzewał moje ciało. Nagle przestaliśmy się całować i spojrzeliśmy sobie w oczy w tym samym momencie. Jezu, pomyślałam. Jego oczy były tak piękne że mogłabym gapić się na nie do końca życia. Uśmiechną się do mnie a ja odwzajemniłam uśmiech. Potem dał mi spojrzenie które doskonale rozumiałam. Musieliśmy się już zbierać. Luke złapał mnie za rękę i poszliśmy w prost. Ja nie wiedziałam nawet jak wydostać się z tego lasu żeby trafić do mojego domu ale Luke widocznie tak bo szedł prosto nie wahając się w którą stronę skręcić.
Następny dzień.
Dzisiaj obudziłam się z mętlikiem w głowie. Wczoraj jeszcze byłam szczęśliwa z powodu Luke'a, podobał mi się (zresztą teraz też tak jest), myślałam że wszystko się ułoży. Miałam gdzieś Jake'a bo wmawiałam sobie że ma Holly i jest z nią szczęśliwy a ja przecież nic do niego nie czułam. Myliłam się. Czuję coś do niego. I wiem że nie jest to przyjacielskie uczucie. A właśnie Holly... coś jest nie tak. Wczoraj kiedy trwała ta cała kłótnia, Jake i Holly ani trochę nie zachowywali się jakby byli razem. Nie było tam pocałunków, przytulania się ani mówienia sobie ciepłych słów. Wiem że na tym nie polega związek dwóch osób ale nie widziałam tam nawet spojrzeń. To było dziwne, to spotkanie i ten las, też był dziwny. Tak naprawdę, wszystko w moim życiu od wczoraj zrobiło się dziwne. Nie wiedziałam w którym chłopaku się zakochałam i pytałam siebie czy można kochać dwóch. Jake - miły, nie jakże otwarty i niestety miejący dziewczynę która jest moją dobrą koleżanką lub tylko taką udaje. Luke - chłopak który sprawia że czuje się bezpiecznie, pomocny ale tak naprawdę nic praktycznie o nim nie wiedziałam, chociaż nie, wiedziałam że stracił rodziców. Jessica - dziewczyna bez zahamowań, zapatrzona w siebie i mój jedyny wróg albo po prostu pierwszy. Tak myśląc o tym chciałam puknąć się w głowę. To brzmiało jak jakaś tania komedia romantyczna i aż nie chciało mi się wierzyć że to naprawdę moje życie.
Po długim rozmyślaniu, zdałam sobie sprawę że mam tylko dwadzieścia minut na przygotowanie się i dotarcie do szkoły. Jak z procy, wyskoczyłam z łóżka i wyjęłam z szafy byle jaki zestaw. Uczesałam włosy, przejrzałam się w lusterku i ruszyłam do wyjścia. Nie miałam już czasu na śniadanie na co babcia się nie ucieszyła. Po wyjściu z domu, niemal biegłam do szkoły. Do szkoły weszłam od razu na dzwonek. Pierwsze dwie lekcje szybko zeszły a po nich jak zwykle była przerwa. Poszłam prosto do stołówki gdzie Holly dała mi znak żeby usiąść do jej stolika. Siedział tam Jake więc nie chciałam się dosiadać ale nie miałam innego wyboru. Nie chciałam siedzieć sama bo z kim niby miałam siedzieć. Z Luke-iem? Nie nie mogłam to było zbyt skomplikowane.
- No hej, co tam... u was? - spytałam z podstępem. Wiedziałam że coś z nimi było nie tak a ja tylko musiałam się dowiedzieć co.
- No nic, wiesz co ja już muszę iść. - powiedziała Holly odchodząc od stolika, Było widać że była zestresowana a ja wtedy zostałam z Jake-iem sam na sam.
- No więc, co tam u was? - zadałam ponownie pytanie tylko że teraz kierowałam się wyłącznie do Jake-a.
- No a co ma być... - wymamrotał z głową w dół.
- Nie no nic tylko tak się składa że... - a wtedy przerwał mi Luke który do nas podszedł.
- Cześć! Co tam? - zapytał z wielkim uśmiechem na twarzy, obejmując mnie ręką. Widziałam że Jake nie mógł w to do końca... uwierzyć?
- To wy... wy jesteście razem? - spytał niedowierzający w to co widzi.
Ja nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Jednak Luke nie miał żadnych wątpliwości.
- Otóż to! - odparł z jeszcze większym uśmiechem na twarzy a ja chciałam go wtedy zabić.
- Alissa, mogę porozmawiać z tobą na osobności? - spytał zdenerwowany na twarzy Jake odchodząc od stolika a ja za nim poszłam.
______________________________________
Hej! Nad tym rozdziałem pracowałam bardzo długo i mam nadzieje że się to opłaciło. Teraz w głowie Alissy dzieję się wielki mętlik miłosny. Piszcie w komentarzach w czy wam się to podoba a jeżeli nie to spróbuję to trochę zmienić. A i teraz najważniejsze mam do powiedzenia czyli ilość komentarzy pod moim poprzednim rozdziałem. 10 - to właśnie tyle komentarzy dostałam od was poprzednim razem. Czy to sen? Chyba tak bo nadal nie mogę w to uwierzyć! Dziękuję, dziękuję, dziękuję i będę wam za to dziękować aż do końca tego bloga. A co z wyświetleniami na moim blogu? Tez jest ich tyle ile nawet sobie nie marzyłam :) Więc dziękuję, dziękuję, dziękuję.... dobra już nie będę was męczyć, hehe ;d A teraz do wszystkich którzy czekają na następny rozdział na blogu o One Direction, dodam go jutro bo dzisiaj już nie dam rady ;) Dziękuję że spędzacie swój czas wchodząc tutaj. Pa!
Katie♥
Czemu musisz tak wspaniale pisać? Zazdroszcze...
OdpowiedzUsuńNo, no Co do Luke, nie spodziewałam się tego :) Ale to jest zajebiste :) Ciekawe o czym będą rozmiawiać, nie rozumiem tylko wątku Holly i Jake, po co są razem... Nie mogę się doczekać kolejnego :) Pewnie Luke i Jake się trochę posprzeczają... Pisz szybciutko, pozdrawiam :)
http://beginning-of-the-endd.blogspot.com/
WOW;@
OdpowiedzUsuńZAJEBISTY ROZDZIAŁ.
MAM NADZIEJE ŻE LUKE BĘDZIE Z ALISSĄ;-D
OBY TAK DALEJ I POPROSZĘ O NOWY NN;)
ZAPRASZAM SO MNIE;
http://darcyopowiadanie.blogspot.com
Bardzo ładnie, to strasznie życiowe. ;)
OdpowiedzUsuńJa tam bym wolała, żeby była z Luke'm. Mimo tej intrygi w końcówce rozdziału, wydaje się lepszym kandydatem.
Ponadto, powiem Ci, że śliczne imię wybrałaś dla głównej bohaterki.
Zapraszam do siebie:
marsz-mendelsona.blogspot.com/
jestem ciekawa, którego chłopaka wybierze Alissa. wciągasz mnie coraz bardziej i na pewno będę tu zaglądała częściej. fajnie też opisałaś ich pocałunek w lesie. kurcze .. świetne :)
OdpowiedzUsuńu mnie nowe rozdziały, zapraszam :)
Matkooo..jaki on jest świetny;d to widać, że włożyłaś w niego kawał roboty;p achhhh...jak ja uwielbiam te mętliki miłośne;d one nadają sens opowiadaniom xD hahahahaha xD ciekawe co Jake chce powiedzieć Alissie? może że nie jest z Holly?;> ciekawe, ciekawee..;d
OdpowiedzUsuńu mnie nn, zapraszam;*
http://urealizbe.blogspot.com/
wow, jest na prawdę dobry! :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne.
http://endless-world-of-emotions.blogspot.com/
Wspaniale piszesz. Gratuluję na prawdę wielkiego talentu.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny XD
[http://not-always-colorful.blogspot.com/]
U mnie pojawił się nowy, zapraszam:
OdpowiedzUsuńmarsz-mendelsona.blogspot.com/
Pozdawiam. ;)
Ohh, kiedy nowy rozdział? ;>
UsuńZapraszam do mnie na kolejny fragment.