niedziela, 15 lipca 2012

Rozdział 4

 Rozdział 4
W szkole na przerwie poszłam do biblioteki żeby poszukać książki którą omawialiśmy na historii. Biblioteka była duża. Było tam także dużo rzędów ale znalazłam rząd mówiący 'Historia'. Szukałam książki kiedy Jessica podeszła do mnie. Co ona tu szuka? Nie powinna przypadkiem być teraz w drużynie cheerleaderek, czy gdzie takie jak ona spędzają czas.
- O Alissa! Jakie przyjemnie spotkanie nie powiesz? Jeśli szukasz tej beznadziejnej książki którą omawiamy na historii to strata czasu. Po co uczyć się czegoś, czego potem nie zapamiętujesz. Beznadzieja.
- O co ci chodzi? Ciągle gdy się spotykamy a podejrzewam że to nie przypadkowe spotkania, mówisz rzeczy które nie są prawdą. Co ty w ogóle robisz w bibliotece?
- Co ty jesteś zawsze taka poważna?. Wiesz co to znaczy luz? Raczej nie a jestem tutaj żeby potowarzyszyć mojej nowej dobrej koleżance.
- Nie jestem twoją koleżanką a już na pewno nie dobrą i nie mam zamiaru spędzać z tobą czasu.
- Jak chcesz... nudziaro. Uważaj żeby cię te książki przypadkiem nie wciągnęły. Ale tak na serio bo słyszałam że one też potrafią zjeść człowieka więc mówię ci tak na przyszłość. Lepiej zawsze trzymaj przy sobie nóż, albo nie najlepiej pistolet. - odeszła z wielkim, parszywym uśmiechem na twarzy.
Co to miało być? Jak można być takim człowiekiem jeżeli w ogóle można ją tak nazwać. Ale miałam zamiaru przejmować się jakąś pustą debilką. Poszłam już na lekcje bo za minutę miał zadzwonić dzwonek. Po ostatnim szkolnym dzwonku, szłam prosto do domu ale Holly szybko do mnie podbiegła i mnie zatrzymała.
- Hej! Śpieszysz się? Bo dzisiaj chcę gdzieś cię zabrać. To naprawdę ważne. - nie wiedziałam co mogła ode mnie chcieć, może to znowu jakaś impreza, aby nie.
- No dobra. To przyjdź po mnie o osiemnastej.
- Nie, nie. Musimy tam iść teraz. Nie wiem czy uda mi się ich kiedy indziej sprowadzić.
- Kogo sprowadzić? W ogóle gdzie my idziemy?
- Nie ważne, bo zaraz znowu się pokłócą.
- Kto miałby by się kłócić? Dobra, nie ważne. Muszę zadzwonić do mojej babci że przyjdę później bo znowu zacznie się o mnie martwić.
- To choć, zrobisz to w samochodzie.
- No dobra, dobra. Naprawdę nie wiem po co my się tak śpieszymy.
- Dowiesz się jak będziemy na miejscu.
Zadzwoniłam do babci żeby uprzedzić ją że wrócę później. Przez całą drogę dopytywałam się Holly gdzie jedziemy lecz ona nie wydusiła z siebie ani słowa.
- Już jesteśmy. - powiedziała Holly.
- Raczej dopiero. - poprawiłam ją.
Zaparkowałyśmy koło lasu który nie kojarzył mi się z najmilszymi momentami w moim życiu. Nadal nie wiedziałam w tym żadnego sensu. Ten las, tajemnicza Holly i to uczucie które zmuszało mnie do myślenia że zaraz stanie się coś niedobrego. Szliśmy w głąb lasu. Chciałam przerwać tą nienaturalną ciszę i dowiedzieć się o co chodzi z tą całą tajemnicą, ale wiedziałam że niczego nowego się nie dowiem.
- Nie potrzebnie się niecierpliwisz. To nic strasznego. Zależy z jakiej strony na to spojrzysz.
- Nie pocieszyłaś mnie.
- To już tutaj. - myślałam że ta koszmarna niecierpliwość się wreszcie skończy. Myliłam się. Przez jakąś minutę rozglądałam się do okoła. I co? I nic. Widziałam ten sam las i te same drzewa. 
- Spójrz w górę. - powiedziała Holly.
Posłuchałam jej i spojrzałam w górę. Moje oczy od razu skierowały się na skromny, drewniany domek na drzewie. Nie był on bardzo widoczny, dlatego wcześniej go nie zauważyłam. Wiedziałam że nie służył on do podziwiania go bo nie był on za ładny. Wyglądał tak jak opuszczone domki na drzewach w tych strasznych filmach. Zniszczone, białe, brudne zasłony w oknach które nie miały szyb, zarośnięty zieleniną dach i dziury w drewnianych ścianach przez które wchodził zimny wiatr. Fakt że domek nie był wysoko, uspokoił mnie bo strasznie boję się wysokości. Można powiedzieć że jestem taką ciamajdą, w sporcie jestem do niczego a wysokości boję się jak dziecko dentysty.
- Nadal nie wiem po co tutaj przyjechałyśmy. - powiedziałam czekając na odpowiedź.
- Chodź za mną. - wiedziałam że poprowadzi mnie do domku na drzewie który wydawał mi się bardzo dziwny.
Nie myliłam się. Holly pierwsza weszła po małych schodkach na górę. Z dołu słyszałam krzyki i znane mi głosy. Gdy byłam już na górze, zamurowało mnie. Nagle wszyscy przestali krzyczeć a swój wzrok skierowali na mnie. To byli Jake, Jessica i jakiś nie znany mi chłopak.
Nikt się nie odzywał więc wyskoczyłam z najbardziej banalnym pytaniem.
- O co tu chodzi? - zapytałam wszystkich z zaciekawioną ale także niepewną miną.
Holly otwierała już buzię kiedy Jessica ją wyprzedziła.
- Jak się domyślasz jesteśmy tu z pewnego powodu. Nie jest to byle jaki powód bo inaczej mnie by tutaj w ogóle nie było. A już na pewno nie z tymi dziwakami i  nudziarzami.
- Uważaj do kogo mówisz! - wtrącił się Jake. Widocznie nie tylko mnie ona tak irytowała.
- A co? Nie mam racji?
- Widzisz, Jessica. W tym jest problem. Uważasz się za lepszą od nas wszystkich a tak naprawdę chcesz tylko w zrucić na siebie uwagę. - Holly kontynuowała kłótnie.
- Nie wiem nawet dlaczego z wami rozmawiam i wychodzę z tego czegoś czego nie umiem nazwać. - z czasem, poznawałam Jessice coraz bardziej. Na przykład teraz, dowiedziałam się że nie lubi kiedy ktoś wyznaję prawdę na jej temat.
- A więc to tak? Teraz uciekasz bo ktoś wreszcie wygarną ci całą prawdę! - Jake zatrzymał tymi słowami Jessicę która miała już wychodzić. Nie wiedziałam że taki jest, to znaczy nie wiedziałam że lubi się kłócić a to tak właśnie wyglądało.
- Jeżeli to nazywasz ucieczką to naprawdę masz coś z głową... - Jessica zaprzeczała się wszystkiego a Jake i Holly jej dokopywali.
Tak naprawdę w czasie tej całej kłótni, chłopak którego nie znałam imienia nic się nie odzywał. Z resztą to tak jak ja ale ja raczej nie miałam nic do powiedzenia w tej kłótni. On stał oparty o ścianę drewnianego domku, miałam już do niego zagadać kiedy on podszedł to mnie.
- Niezła afera. - powiedział z lekkim uśmiechem.
- A oni tak zawsze?
- Niestety tak i właśnie dla tego Holly było tak trudno nas tu wszystkich sprowadzić.
- Wiesz co, ja już idę. Nie mam zamiaru wysłuchiwać tej bezsensownej kłuni. Idziesz ze mną? - nie chciałam wtedy iść sama do domu a on wydawał być się miłym chłopakiem który tak jak ja był już tym wszystkim zmęczony.
- Jasne, nie słyszałem lepszej propozycji odkąd się tutaj zjawiłem. - z uśmiechem na twarzy przyjął moją propozycję.

                                 _____________________________________________

Hej! Na początku chcę podziękować za komentarze pod poprzednimi rozdziałami;) Po drugie dziękuję za wejścia na na moje blogi(jeżeli ktoś nie wie jaki jest drugi to proszę: http://isthereonlyonedirection.blogspot.co.uk/) bo robi się ich coraz więcej dzień po dniu:) Czy ten rozdział wam się podoba? Proszę o komentarze:) Pa!

Katie

9 komentarzy:

  1. przeczytałam wszystkie twoje rozdziały od początku do końca i nie mogę się doczekać następnych. tym ostatnim rozdziałem strasznie trzymasz w niepewności i już chce więcej! pozdrawiam. jeśli znajdziesz czas, to zajrzyj do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. jasne, żemi się podoba:)) Nieamowity :D I ten chłopak, co prawda, do tej pory spodobał mi się Jake, ale myślę, że ten chłopak, którego imienia jeszcze nie znam,może okazać się całkiem spoko :> I ciekawe, po co oni mieli się tu spotkać :D Tak czy inaczej rozdział - świetny :)) Pozdrawiam .
    http://beginning-of-the-endd.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny;d Może tym chłopakiem jest Luke?;> jeszcze o nim nie pisałaś;p

    u mnie nn;) zapraszam;*
    http://urealizbe.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Super opowiadanie. Wpadłam przypadkowo i cóż, będę zaglądać tutaj częściej :D Niecierpliwie czekam na dalszy ciąg.
    Serdecznie pozdrawiam
    graveyard-of-longings.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. To jest świetne !!! ;O
    Podoba mi się twój blog! Zapraszam do mnie :
    http://photographyismyexistence.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak , twój blog jest obłędny ! Gratuluje pomysłu i przede wszystkim talentu jaki nam pokazuje podczas pisanie tego genialnego opowiadania. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i w wolnej chwili zapraszam do mnie :
    http://not-always-colorful.blogspot.com/
    Dopiero zaczynam , więc prosiłabym o szczerą opinię.

    OdpowiedzUsuń
  7. Szkoda, że ja tak nie umiem pisać;(
    Post zajebisty bo tylko tyle mogę powiedzieć;-D
    Pisz tak dalej;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Super rozdział, więcej Nialla, uwielbiam go!
    Sama o nim piszę : www.ho-run.blogspot.com < WPADNIJ, jeśli chcesz poczytać
    - ponad 30 rozdziałów
    - miejsce akcji : Londyn
    - główny bohater : Niall
    www.ho-run.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie żebym faworyzowała, czy twierdziła, że początek jest zły, ale od momentu lasu na prawdę, strasznie mi się podoba. Mówię o wszystkim, o fabule, dialogach i tekście. Masz tę zdolność opisywania, najwyraźniej. ;)

    Byłabym wdzięczna, gdybyś zajrzała do mnie:
    marsz-mendelsona.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń