sobota, 15 grudnia 2012

Rozdział 11

Rozdział 11

- Mów, bo nie mam czasu i muszę szybko wracać do domu. - skłamałam żeby to wszystko szybciej poszło.
- No więc jak już wcześniej ci mówiłam, ta nasza przyjaźni z Mandy i Miley...
- Z kim? - przerwałam jej.
- Mandy i Miley, to one wszystko rozpowiedziały szkole.
Nie chciałam nic mówić ale nawet same ich imiona wydawały mi się fałszywe.
- To wszystko nie jest takie proste, one nie są takimi moimi prawdziwymi przyjaciółkami...
- Istnieje w ogóle coś takiego jak nie prawdziwe przyjaciółki? - znowu jej przerwałam.
- Jeżeli dasz mi coś powiedzieć to się tego dowiesz. - powiedziała zdenerwowana - Więc jeżeli mogę kontynuować, to może zacznę od początku. Nie wiem czy zauważyłaś ale Mandy i Miley to takie ''królowe'' szkoły. Każdy chce się z nimi kumplować, zawsze mają najładniejsze ubrania i pełno kasy. Rok temu byłam zupełnie inną osobą niż tą którą jestem teraz. Byłam szarą myszką, nikt mnie nie zauważał. Raz Miley i Mandy podeszły do mnie i powiedziały że mogę byś w ich paczce. Strasznie się ucieszyłam bo każdy chciałby być na moim miejscu. Ale był jeden warunek. Musiałam zmienić się jak one to powiedziały ''na lepsze''. Zaczęłam ubierać się tak jak one, zaczęłam się malować i chodziłam z nimi w każdej możliwej sytuacji. Brzmi to głupio ale dzięki nim każdy zaczął mnie zauważać a tego zawsze pragnęłam. Ale były też wady tej przyjaźni. One obrażały każdego kogo chciały, potem upokarzały i czasami rozpowiadały wszystkim jakieś plotki. Gorsze było to że oczekiwały ode mnie żebym robiła to samo co one. Ja głupia, zgodziłam się bo nie chciałam wylecieć z ich paczki. No i tak to się potoczyło aż do teraz. - skończyła z wielkim smutkiem na jej twarzy.
- Nadal nie mogę uwierzyć że ty, tak pewna siebie dziewczyna, byłaś kiedyś szarą myszką. - powiedziałam ze zadziwieniem.
- Uwierz mi, nie mam powodów żeby kłamać.
- Więc mówisz mi że Mandy i Miley tak bardzo cię zmieniły?
- To ja musiałam się zmienić.
- Ok, czyli ty zmieniłaś całą siebie tylko dla nich? - pytałam z zaciekawieniem.
- Nie dla nich, dla satysfakcji z tego że nie jestem każdemu obojętna.
- Trochę to skomplikowane. Więc ty zmieniłaś się aż tak żeby być przez wszystkich zauważalna i lubiana?
- Można tak powiedzieć. Ale tak jak ci mówiłam, po jakimś czasie one zaczęły dokuczać innym ludziom, ja robiłam to samo ale uświadomiłam sobie że to wcale nie jest takie fajne.
- A kiedy sobie to uświadomiłaś?
- Wstyd się przyznać ale to ty mi to uświadomiłaś. Pamiętasz te wszystkie sytuacje między mną a tobą, kiedy to ja tobie dokuczałam? Wtedy patrzyłam na twoja reakcje i przypominałaś mi starą siebie. Próbującą się bronić, zagubioną, nieśmiałą dziewczynę. Wtedy wróciły stare wspomnienia. To dzięki tobie przejrzałam na oczy. Zobaczyłam tą samą dziewczynę którą byłam niemal rok temu. - w jej oczach zobaczyłam nadchodzące łzy.
- Nie płacz. - podeszłam bliżej jej i ją przytuliłam - Chyba najważniejsze jest to że już tego nie robisz, że nie dokuczasz innym, prawda?
- Nie, to nie jest najważniejsze. - odeszła ode mnie i spojrzała mi w oczy - To nie jest najważniejsze bo tak czy inaczej dokuczałam niewinnym ludziom. A oni na to nie zasłużyli. Robiłam coś czego nigdy nie powinnam zrobić.
- Ale to już przeszłość, nie musisz już tego robić i  nie musisz nadal kolegować się z Mandy i Miley.
- To nie jest takie proste...
- Właśnie że jest. - przerwałam jej - Chyba że tobie nadal zależy na tym żeby być zauważalną...
- Nie no co ty. - powiedziała trochę zdenerwowana - To ma teraz dla mnie najmniejsze znaczenie.
- No to o co chodzi?
- Ja po prostu nie mogę od nich odejść.
- Dlaczego? Bo ci nie pozwolą, a może ci zagrożą? - powiedziałam zirytowana.
- Nie... tu chodzi o coś kompletnie innego. - wzięła oddech - Kiedyś, kiedy jeszcze kumplowałam się z Mandy i Miley, powiedziałam im mój sekret. Nawet nie wiem dlaczego im go powiedziałam, może myślałam że mnie bardziej polubią. I całkiem niedawno, kiedy ogłosiłam im że ja już nie chcę tego wszystkiego robić, one zagroziły mi że jeżeli opuszczam ich paczkę, rozpowiedzą całej szkole mój sekret. Dlatego teraz mam związane ręce. Nie mam wyjścia.
- Ale co to za sekret? Jest aż tak straszny że boisz się że każdy się o nim dowie?
- Nie ważne jaki. To sekret a sekretów, nawet najmniejszych się nie mówi.
- No dobrze ale... - przerwał mi dzwonek telefonu Jessici.
- Przepraszam. - powiedziała odbierając telefon.
Rozmawiając, Jessica wyglądała jakby rozmawiała z kimś za kim nie przepada. Po kilku minutowej rozmowie, przestała rozmawiać.
- Kto to był? - spytałam.
- A to.. - mówiła chowając telefon do kieszeni - To tylko Jake, mówił że spotkanie członków grupy, jutro po... - zamurowało ją.
- O kurde. - słowa wyszły z jej ust.
- Spotkanie członków grupy? - powiedziałam zdenerwowana - O co w tym wszystkim chodzi, niedawno kiedy rozmawiałam z Jake'iem, ten też o tym wspominał. Ale jakoś nikt nie chce mi powiedzieć co to w ogóle jest. Już nie wytrzymam, ciągle się tego domyślając.
- Przepraszam, ja nie miałam tego powiedzieć, zamyśliłam się. - kierowała się do drzwi.
- Nie. - prawie krzyknęłam zatrzymując ją - Teraz nie dam się tak łatwo spławić. Albo wszyscy powiecie mi o co w tym wszystkim chodzi, albo w ogóle do mnie nie rozmawiajcie.

                              ____________________________________________________

Hej! Udało mi się napisać ten rozdział na weekend z czego bardzo się cieszę. W tym rozdziale mogliście poznać trochę Jessicę, jej przeszłość i jaka na prawdę jest. Mam nadzieję że koniec rozdziału chociaż trochę was zaciekawił ;) Alissa ma już dość tych wszytkich tajemnic i chcę w końcu poznać prawdę. Wiem że dużo osób chce dowiedzieć się co to za tajemnica, więc mówię od razu że w następnych rozdziale wyjaśni się co wszyscy tak na prawdę ukrywali przed Alissą ale to nie będzie oznaczać końca problemów. Jeżeli ten rozdział chociaż trochę się wam podobał, była bym bardzo wdzięczna o komentarz pod rozdziałem :) Dziękuję za komentarze i wejścia pod poprzednimi rozdziałami :D 

Katie

sobota, 8 grudnia 2012

Rozdział 10

Rozdział 10

Kiedy wracałam ze szkoły, usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Wyjęłam go z mojej kieszeni i zobaczyłam sms-a. Sms-a od Jessici. Strasznie mnie to zdziwiło a jeszcze bardziej zaskakującą rzeczą była treść wiadomości. Jessica chciała żebyśmy się spotkały. Postanowiłam nic nie odpowiadać bo byłam na nią strasznie zła. Jednak ta nie postanowiła odpuścić i do mnie zadzwoniła. Parę razy nie odbierałam ale jednak poddałam się bo nie miałam sumienia jej tak olewać.
- Głucha jesteś czy co? - spytała kiedy tylko odebrałam telefon.
- Nie.
- Ogarnij się! Dzwoniłam i pisałam do ciebie ze sto razy jak nie więcej.
- Tak, wiem.
- Hej, ja tu do ciebie mówię! A ty tylko nie, tak, już niedługo w ogóle przestaniesz komunikować.
- Dziwisz się że nie chcę z tobą gadać? - prawię krzyknęłam - To ty najpierw udajesz dziewczynę z którą da się normalnie porozmawiać, a potem obgadujesz mnie ze swoimi przyjaciółkami.
- Ty nic nie rozumiesz. - powiedziała cichym głosem.
- To jeszcze nie koniec. - kontynuuję - Do tego powiedziałaś swoim przyjaciółkom o Jake'u i Luke'u. Nawet nie wiesz jak to boli. Nie wiesz jak się czuję kiedy słyszę że ktoś się ze mnie śmieję. Tylko dlatego  bo powiedziałam coś osobie której myślałam że mogę zaufać!
- To wszystko nie tak!
- A jak? - spytałam już chyba cała czerwona - Przestań udawać kogoś kim nie jesteś bo to ci na dobre nie wyjdzie! - rozłączyłam się i zauważyłam że jestem już koło mojego domu.
Byłam tak zdenerwowana że mogłam w każdej chwili wybuchnąć. Musiałam się komuś wygadać, po prostu musiałam. Ale jedyną osobą z którą mogłam porozmawiać była moja babcia. Szybko skierowałam się do kuchni bo od wejścia do domu poczułam zapach pieczącego się kurczaka.
- O, już wróciłaś! Siadaj bo zaraz podaję. - powiedziała babcia kiedy tylko mnie zobaczyła.
- Mogłybyśmy porozmawiać? - spytałam siadając do stołu.
- Oczywiście, co się stało?
- Co byś zrobiła gdyby wszyscy się od ciebie odwrócili? Ignorowali, obrażali, obgadywali?
- Hmm... trudne pytanie. - zamyśliła się - starałabym się dowiedzieć dlaczego tak jest, spróbowała bym z nimi porozmawiać.
- Tak, tylko że to wszystko nie jest takie proste. Cięgle próbuję z nimi porozmawiać, wyjaśnić te sytuacje ale to wszystko na marne.
- Niech pomyślę... chodzi tu na pewno o... - popatrzyła mi głęboko w oczy - miłość.
Przez chwilę nie wiedziałam co mam powiedzieć.
- Skąd niby to wiesz? - wydukałam z siebie.
- A co, nie jest tak?
- Nie! To znaczy tak ale nie... no.. już sama nie wiem!
- Spokojnie, nie musisz się denerwować. - położyła rękę na mojej dłoni.
- Jak mam się nie denerwować? JAK? Kiedy zakochuję się się w dwóch chłopakach! Potem okazuję się że pierwszy przyjaźni się z dziewczyną która jest w nim zakochana a potem obraża się nie wiadomo o co. Następnie drugi także się obraża i robi mi jakieś sceny. A na dokładkę, dziewczyna której myślałam że mogę zaufać, rozgaduje to wszystko komu popadnie. Więc powiedz mi jak ja mam się nie denerwować? - dopiero po chwili kiedy wzięłam oddech, zorientowałam się co dopiero wyszło z moich ust. Nie planowałam tego ale nie mogłam już tego wszystkiego w sobie trzymać.
- Więc tak wygląda ta sytuacja. No muszę powiedzieć, nie jest to łatwa sprawa.
- Do tego wszyscy mają przede mną jakąś tajemnice. Niby chcą mi ją ujawnić bo to niby takie ważne ale na razie się do tego nie zabiera.
- Ohh Alisso - westchnęła babcia - myślę że to po prostu ten młodzieńczy wiek. Jesteś jeszcze młoda, zakochania i rozkochiwania przeżyjesz jeszcze nie jeden raz. Po czasie się to wszystko ułoży. A teraz jedz bo zaraz ci wystygnie.
Ja jednak nie byłam pewna tego że wszystko się ułoży i resztę dnia spędziłam na byciu niedostępną. Babcia próbowała do mnie rozmawiać ale ja siedziałam zamknięta w sobie.
Następny dzień w szkole był okropny. Kiedy tylko weszłam do budynku szkoły usłyszałam głupie komentarze na mój temat. Oczywiście były one o tym jaką robię z siebie księżniczkę i nie umiem podjąć wyboru jeżeli chodzi o Jake'a i Luke'a. Jedni śmiali się ze mnie, drudzy dokuczali a to wszystko przez Jessicę. Nie mogła trzymać języka za zębami tylko musiała wypaplać to wszystko swoim przyjaciółkom a one już zadbały o to żeby cała szkoła się o tym dowiedziała. Nigdy nie wybaczę sobie tego jak mogłam jej o tym powiedzieć. W ten dzień unikałam wszystkich, dosłownie wszystkich. Jake'a, Luke'a, Jessici i jej przyjaciółek. Ignorowałam ich, próbowałam udawać że ich wszystkich tak po prostu nie ma. W końcu to oni mnie zranili, prawda? Może ja ich trochę też ale przynajmniej nie miałam takiego zamiaru. Brzmi to strasznie głupio ale to prawda. Jednak ignorowanie ich wszystkich nie było takie łatwe.
Kiedy po ostatniej lekcji wychodziłam ze szkoły, usłyszałam że ktoś za mną idzie. Szybko się odwróciłam i ujrzałam nikogo innego jak Jessicę.
- Co ty tu robisz? W ogóle czego ode mnie chcesz? Myślałam że już sobie wszystko wyjaśniłyśmy. - powiedziałam stanowczo złączając ręce.
- Wyjaśniłyśmy? - zaśmiała się - Jeżeli twoim zdaniem krzyczenie na mnie i nie dawanie mi dojść do słowa jest wyjaśnieniem to chyba masz coś z głową.
- A co my mamy sobie jeszcze do wytłumaczenia, co? Powiedziałam ci sekret a ty go wszystkim rozpowiedziałaś. Teraz cała szkoła się ze mnie śmieję. Proste, prawda? - odwróciłam się żeby odejść.
- Nie tak szybko. - złapała mnie za rękę - Po pierwsze ja utrzymałam twój sekret w tajemnicy, po drugie nikomu go nie powiedziałam a po trzecie nigdy bym tego nie zrobiła.
- No jakoś trudno mi w to uwierzyć patrząc na twoje przyjaciółki. Naprawdę myślisz że uwierzę w to że im tego nie powiedziałaś? To niby skąd one miały to wiedzieć, co? Od świętego mikołaja? No co prawda święta już blisko ale nie wydaję mi się że to on...
- Przestań! Przestań już, dobrze? - powiedziała zdenerwowana - Przysięgam ci że to nie ja im o tym powiedziałam. Nie mam zielonego pojęcia z skąd one się o tym dowiedziały. Do tego ta nasza przyjaźń... to wszystko jest takie skomplikowane. Wszystko ci opowiem ale nie tutaj. Nie na terenie szkoły, chodź. - ominęła mnie i kierowała się w stronę domku. Kiedy zobaczyła że ja nadal stoję w miejscu, z miną raczej nie zadowoloną,odezwała się.
- Proszę. - jej głos ucichł. W jej oczach zobaczyłam coś czego nie widziałam już od dawna. Prawda. To słowo bębniło mi w uszach tak samo jak i w głowie. Czułam że mnie nie okłamała. Nie mogła, wiedziałam to.

                                   _______________________________________________

Hej! Wiem że już strasznie długo mnie tu nie było ale musiałam się wziąć za siebie i nazbierać więcej pomysłów jeżeli chodzi o opowiadanie. Bardzo szybko i przyjemnie pisało mi się ten rozdział. Mam wielką nadzieję że wam się spodobał :D Mówiąc o tym rozdziale, w życiu Alissy niestety nic się nie polepszyło. Nawet pogorszyło bo już cała szkoła dowiedziała się o jej miłosnych problemach. Nadal myślicie że to sprawka Jessici? A może Jessica kłamie Alissie w żywe oczy? Tego dowiecie się już w następnym rozdziale. Z uśmiechem na twarzy mogę powiedzieć na 99% że 11 rozdział pojawi się w następny weekend :) Piszcie w komentarzach czy podobał wam się ten rozdział. Dziękuję wszystkim za komentarze pod poprzednimi rozdziałami. A na koniec mogę zaprosić was na mój drugi blog. Nie jest to opowiadanie, piszę tam po prostu o zwykłych rzeczach. Więc jeżeli będzie wam się nudziło, zapraszam: http://katiekatiekatherine.blogspot.co.uk/

Katie