Rozdział 10
Kiedy wracałam ze szkoły, usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Wyjęłam go z mojej kieszeni i zobaczyłam sms-a. Sms-a od Jessici. Strasznie mnie to zdziwiło a jeszcze bardziej zaskakującą rzeczą była treść wiadomości. Jessica chciała żebyśmy się spotkały. Postanowiłam nic nie odpowiadać bo byłam na nią strasznie zła. Jednak ta nie postanowiła odpuścić i do mnie zadzwoniła. Parę razy nie odbierałam ale jednak poddałam się bo nie miałam sumienia jej tak olewać.
- Głucha jesteś czy co? - spytała kiedy tylko odebrałam telefon.
- Nie.
- Ogarnij się! Dzwoniłam i pisałam do ciebie ze sto razy jak nie więcej.
- Tak, wiem.
- Hej, ja tu do ciebie mówię! A ty tylko nie, tak, już niedługo w ogóle przestaniesz komunikować.
- Dziwisz się że nie chcę z tobą gadać? - prawię krzyknęłam - To ty najpierw udajesz dziewczynę z którą da się normalnie porozmawiać, a potem obgadujesz mnie ze swoimi przyjaciółkami.
- Ty nic nie rozumiesz. - powiedziała cichym głosem.
- To jeszcze nie koniec. - kontynuuję - Do tego powiedziałaś swoim przyjaciółkom o Jake'u i Luke'u. Nawet nie wiesz jak to boli. Nie wiesz jak się czuję kiedy słyszę że ktoś się ze mnie śmieję. Tylko dlatego bo powiedziałam coś osobie której myślałam że mogę zaufać!
- To wszystko nie tak!
- A jak? - spytałam już chyba cała czerwona - Przestań udawać kogoś kim nie jesteś bo to ci na dobre nie wyjdzie! - rozłączyłam się i zauważyłam że jestem już koło mojego domu.
Byłam tak zdenerwowana że mogłam w każdej chwili wybuchnąć. Musiałam się komuś wygadać, po prostu musiałam. Ale jedyną osobą z którą mogłam porozmawiać była moja babcia. Szybko skierowałam się do kuchni bo od wejścia do domu poczułam zapach pieczącego się kurczaka.
- O, już wróciłaś! Siadaj bo zaraz podaję. - powiedziała babcia kiedy tylko mnie zobaczyła.
- Mogłybyśmy porozmawiać? - spytałam siadając do stołu.
- Oczywiście, co się stało?
- Co byś zrobiła gdyby wszyscy się od ciebie odwrócili? Ignorowali, obrażali, obgadywali?
- Hmm... trudne pytanie. - zamyśliła się - starałabym się dowiedzieć dlaczego tak jest, spróbowała bym z nimi porozmawiać.
- Tak, tylko że to wszystko nie jest takie proste. Cięgle próbuję z nimi porozmawiać, wyjaśnić te sytuacje ale to wszystko na marne.
- Niech pomyślę... chodzi tu na pewno o... - popatrzyła mi głęboko w oczy - miłość.
Przez chwilę nie wiedziałam co mam powiedzieć.
- Skąd niby to wiesz? - wydukałam z siebie.
- A co, nie jest tak?
- Nie! To znaczy tak ale nie... no.. już sama nie wiem!
- Spokojnie, nie musisz się denerwować. - położyła rękę na mojej dłoni.
- Jak mam się nie denerwować? JAK? Kiedy zakochuję się się w dwóch chłopakach! Potem okazuję się że pierwszy przyjaźni się z dziewczyną która jest w nim zakochana a potem obraża się nie wiadomo o co. Następnie drugi także się obraża i robi mi jakieś sceny. A na dokładkę, dziewczyna której myślałam że mogę zaufać, rozgaduje to wszystko komu popadnie. Więc powiedz mi jak ja mam się nie denerwować? - dopiero po chwili kiedy wzięłam oddech, zorientowałam się co dopiero wyszło z moich ust. Nie planowałam tego ale nie mogłam już tego wszystkiego w sobie trzymać.
- Więc tak wygląda ta sytuacja. No muszę powiedzieć, nie jest to łatwa sprawa.
- Do tego wszyscy mają przede mną jakąś tajemnice. Niby chcą mi ją ujawnić bo to niby takie ważne ale na razie się do tego nie zabiera.
- Ohh Alisso - westchnęła babcia - myślę że to po prostu ten młodzieńczy wiek. Jesteś jeszcze młoda, zakochania i rozkochiwania przeżyjesz jeszcze nie jeden raz. Po czasie się to wszystko ułoży. A teraz jedz bo zaraz ci wystygnie.
Ja jednak nie byłam pewna tego że wszystko się ułoży i resztę dnia spędziłam na byciu niedostępną. Babcia próbowała do mnie rozmawiać ale ja siedziałam zamknięta w sobie.
Następny dzień w szkole był okropny. Kiedy tylko weszłam do budynku szkoły usłyszałam głupie komentarze na mój temat. Oczywiście były one o tym jaką robię z siebie księżniczkę i nie umiem podjąć wyboru jeżeli chodzi o Jake'a i Luke'a. Jedni śmiali się ze mnie, drudzy dokuczali a to wszystko przez Jessicę. Nie mogła trzymać języka za zębami tylko musiała wypaplać to wszystko swoim przyjaciółkom a one już zadbały o to żeby cała szkoła się o tym dowiedziała. Nigdy nie wybaczę sobie tego jak mogłam jej o tym powiedzieć. W ten dzień unikałam wszystkich, dosłownie wszystkich. Jake'a, Luke'a, Jessici i jej przyjaciółek. Ignorowałam ich, próbowałam udawać że ich wszystkich tak po prostu nie ma. W końcu to oni mnie zranili, prawda? Może ja ich trochę też ale przynajmniej nie miałam takiego zamiaru. Brzmi to strasznie głupio ale to prawda. Jednak ignorowanie ich wszystkich nie było takie łatwe.
Kiedy po ostatniej lekcji wychodziłam ze szkoły, usłyszałam że ktoś za mną idzie. Szybko się odwróciłam i ujrzałam nikogo innego jak Jessicę.
- Co ty tu robisz? W ogóle czego ode mnie chcesz? Myślałam że już sobie wszystko wyjaśniłyśmy. - powiedziałam stanowczo złączając ręce.
- Wyjaśniłyśmy? - zaśmiała się - Jeżeli twoim zdaniem krzyczenie na mnie i nie dawanie mi dojść do słowa jest wyjaśnieniem to chyba masz coś z głową.
- A co my mamy sobie jeszcze do wytłumaczenia, co? Powiedziałam ci sekret a ty go wszystkim rozpowiedziałaś. Teraz cała szkoła się ze mnie śmieję. Proste, prawda? - odwróciłam się żeby odejść.
- Nie tak szybko. - złapała mnie za rękę - Po pierwsze ja utrzymałam twój sekret w tajemnicy, po drugie nikomu go nie powiedziałam a po trzecie nigdy bym tego nie zrobiła.
- No jakoś trudno mi w to uwierzyć patrząc na twoje przyjaciółki. Naprawdę myślisz że uwierzę w to że im tego nie powiedziałaś? To niby skąd one miały to wiedzieć, co? Od świętego mikołaja? No co prawda święta już blisko ale nie wydaję mi się że to on...
- Przestań! Przestań już, dobrze? - powiedziała zdenerwowana - Przysięgam ci że to nie ja im o tym powiedziałam. Nie mam zielonego pojęcia z skąd one się o tym dowiedziały. Do tego ta nasza przyjaźń... to wszystko jest takie skomplikowane. Wszystko ci opowiem ale nie tutaj. Nie na terenie szkoły, chodź. - ominęła mnie i kierowała się w stronę domku. Kiedy zobaczyła że ja nadal stoję w miejscu, z miną raczej nie zadowoloną,odezwała się.
- Proszę. - jej głos ucichł. W jej oczach zobaczyłam coś czego nie widziałam już od dawna. Prawda. To słowo bębniło mi w uszach tak samo jak i w głowie. Czułam że mnie nie okłamała. Nie mogła, wiedziałam to.
_______________________________________________
Hej! Wiem że już strasznie długo mnie tu nie było ale musiałam się wziąć za siebie i nazbierać więcej pomysłów jeżeli chodzi o opowiadanie. Bardzo szybko i przyjemnie pisało mi się ten rozdział. Mam wielką nadzieję że wam się spodobał :D Mówiąc o tym rozdziale, w życiu Alissy niestety nic się nie polepszyło. Nawet pogorszyło bo już cała szkoła dowiedziała się o jej miłosnych problemach. Nadal myślicie że to sprawka Jessici? A może Jessica kłamie Alissie w żywe oczy? Tego dowiecie się już w następnym rozdziale. Z uśmiechem na twarzy mogę powiedzieć na 99% że 11 rozdział pojawi się w następny weekend :) Piszcie w komentarzach czy podobał wam się ten rozdział. Dziękuję wszystkim za komentarze pod poprzednimi rozdziałami. A na koniec mogę zaprosić was na mój drugi blog. Nie jest to opowiadanie, piszę tam po prostu o zwykłych rzeczach. Więc jeżeli będzie wam się nudziło, zapraszam: http://katiekatiekatherine.blogspot.co.uk/
Katie♥
Myślałam, że ten rozdział już trochę wyjaśni. A tu taka niespodzianka. Przynajmniej mogłaś w tym rozdziale zamieścić rozmowę Jess i Alisson;p ale będę musiała czekać tydzień:) myślę, że wtedy już wyjaśni się ta sprawa;d mam nadzieję, że Jessica okaże się jednak lepszą osobą:) a życie All ułoży się jakoś pozytywnie;d
OdpowiedzUsuń